niedziela, 24 stycznia 2010

ZAMBIA GOOOLA!

W Angoli odbywają się właśnie mistrzostwa AfricaCup. Nigdy nie byłam jakąś specjalną fanką futbolu, jednak po ostatnim meczu stałam się zapaloną kibicką...

W miniony poniedziałkowy wieczór dotarły do mych uszu jakieś niezwykle głośne i niezwykle entuzjastyczne okrzyki z oddali. Zaintrygowana zbadałam sprawę i okazało się że właśnie trwają mistrzostwa Afryki z piłce nożnej.

Zambijczycy są wielkimi fanami footbolu, jednak tylko nieliczni mają możliwość śledzenia sportowych zmagań we własnym telewizorze. Ci którzy telewizora nie mają, tłumnie zasiadają przed telewizorem sąsiada albo też idą kibicować do naszego Youth Center. Przychodzą zresztą nie tylko ci, co nie mają telewizora – fanów futbolu tłumnie przyciaga możliwość obserwowania meczu na dużym ekranie, w dużym gronie kibiców - niczym na stadionie oraz gwarancja, że nawet na wypadek wyłączenia prądu obejrzą mecz do końca – mamy generator.


Zaintrygowana poniedziałkowymi okrzykami, stwierdziłam, że muszę to przeżyć TAM! Najbliższy mecz w czwartek: Zambia – Gabon. Wyszłam z domu spóźniona – i słysząc już z daleka krzyki, zaczęłam biec, sądząc, że właśnie przegapiłam gola. Okazało się, że takie poruszenie wywołała tylko żółta kartka dla przeciwnika... W środku poczułam się autentycznie jak na stadionie – sala wypełniona kibicami, którzy niczym jeden wielki organizm wydają z siebie szum przechodzący w krzyk, w zależności od napięcia i natężenia emocji towarzyszącym akcji meczu. I wreszcie... goooool! Wszyscy jednocześnie podnoszą się z krzeseł, wydają głośny okrzyk po czym...nastaje ciemność. Prąd poszedł. W elektrowni najwidoczniej dziś łaskawie zaczekali z wyłączeniem prądu do momentu strzelenia gola. Brak prądu jednak nie umiejszył entuzjazmu kibiców, baa...nawet go nakręcił. To co działo się po tym gdy padł gol, trudno opisać – to trzeba przeżyć. Cała sala krzyczy, tańczy, śpiewa, ręce i krzesła w górze, każdy każdego ściska...Ta niepohamowana radość trwała może z 10 minut – dopiero jak podłączona generator, wszyscy siedli na swoje miejsca i wrócili do oglądania meczu. ZAMBIA WINNER! Zakwalifikowaliśmy się do następnego etapu i w poniedziałek gramy z Kamerunem. We wtorek natomiast będę kibicować naszym chłopakom z junior oratorium, którzy zmierzą się ze starszymi kolegami z youth center.

Nie wiem czy polscy kibice też tak wspólnotowo, głośno i radośnie przeżywają mecze, ale oglądanie meczu w tak dużym towarzystwie i na dużym ekranie to świetna idea. Polecam spróbować zorganizować coś takiego w szkołach, parafiach!


P.S. Dawno nie pisałam...Oczywiście poza oglądaniem meczy dzieje się u nas sporo innych rzeczy. Ale o tym jutro...

3 komentarze:

  1. hej zapalona kibicko:) nie zapominaj o poznanskich szalikowcach, ktorzy tez ogladali ostatnie mistrzostwa na pl. wolnosci ;) ale pewnie kibicowanie razem z Zambijczykami to inne doswiadczenie- watpie czy u nas padniety prad wzmoglby radoche;) usciski, niech Cie czarny lad nadal dobra energia laduje!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. super Ewo, widzę, że mamy kolejną wspólną cechę. Sport wyzwala dużo emocji i ja odkąd obejrzałam "za karę" mecz, tyle że koszykówki, stałam się z miejsca zapaloną kibicką i mam tak do dziś. Ech, a pomyśleć że wcześniej w ogole mnie to nie kręciło. Pozdrowienia z lodowatej Polski. marta dz

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuzia Pieczara6 marca 2010 10:01

    "P.S. Dawno nie pisałam...Oczywiście poza oglądaniem meczy dzieje się u nas sporo innych rzeczy. Ale o tym jutro..."

    Ewa, jutro minęło 43 dni temu.

    OdpowiedzUsuń